A u mnie na przekór lutowym mrozom kwitną róże. Na sukience oczywiście. Dodam , że dziabnęłam się przy tym konkretnie w paluch. I nigdy w życiu nie pomyślałabym, że można tak na wylot... I od razu cieplej z tymi różami na sukience wełnianej. Polecam:)
Dla mnie bomba!!! od roku u mnie leży wełna parzona na sukienkę i... chyba też coś udziergam...Pozdrawiam gorąco w te chłody arktyczne!!! Aga
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa. Sukienka się sprawdza! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiarki mnie przeszły!!!! Na wylot ...powiadasz....ale chociaż warto było....baaaardzo warto!!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)