Słoneczne dni poprawiły definitywnie moje nastawienie do świata.Wszystko robi się "samo". Korzystając z chwilowo rozłożonego do 3 metrów stołu, ułożyłam dwa szale. Trochę przesadziłam z długością:), ale można się za to jesiennie omotać.
Kolory drugiego również jesienne choć za oknem pełnia lata. Przyznam, że filcowanie wciągnęło mnie na maksa a efekty są coraz lepsze. Szkoda, ze zdjęcia nie oddają urody szali. Zakochałam się też w przędzy jedwabnej, która połyskuje coraz częściej w moich pracach.
Rzeczywiście zdjęcia mogłyby być lepsze, ale nie będę się mądrzyć, bo moim też niemało brakuje do doskonałości :)).
OdpowiedzUsuńSzale bardzo fajne, szczególnie ten pierwszy mi się widzi, lubię takie "porwane" faktury.
Pierwszy szal jest niezwykle oryginalny - taka "zeberka" - bardzo mi się podoba:))
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o zdjęcia to nabierzesz wprawy - spokojnie:), zresztą czasami naprawdę trudno jest uchwycić urok zrobionej pracy - inny kolor wyjdzie na zdjęciu i już to jest "nie to". Pozdrawiam serdecznie i jeszcze wakacyjnie:)
Pierwszy - szarutek - sprawia wrażenie bardzo miękkiego, drugi ma przepiękne kolory, urzekły mnie fragmenty z pomarańczowymi kwiatami. I jednym i drugim z przyjemnością bym się otuliła :). Mam prośbę: pokaż więcej tego drugiego szala i pozwól podziwiać jego urodę :). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSabo, dziękuję za miłe słowa. Przyznam , że tchnęły we mnie życie ( czytaj : nabrałam ochoty na filcowanie:)niestety jeden i drugi szal mają już nowe właścicielki więc nie mogę ich ponownie sfotografować. Powstają nowe prace, które mam nadzieję również się spodobają.
OdpowiedzUsuń